Na początku tego roku do Piramidowa zjechały kurki złotopiórki (w tym jedna czarna). Po kilku miesiącach u jednej z nich odezwał się instynkt macierzyński i uparcie zasiadła na jajkach. Troszkę spanikowałam, bo skoro nie mamy koguta, to raczej próżne to wysiadywanie będzie. Telefon do przyjaciela – sąsiada i dosłownie za moment Tadeusz zjawił się z tuzinem jaj!!! Nie wszystkie udało się dobrze ogrzać. Wykluły się cztery cuda.